Zyskaj świetną formę, naucz się jak prawidłowo wykonywać codzienne czynności nie narażając się na kontuzje, pozbądź się bólu stawów, osiągaj spektakularne wyniki treningowe. To wszystko i wiele więcej znajdziesz w naszym centrum treningowym w Zakliczynie. Zapraszamy!

WYBIERZ KLUB

Kasia i Tomek – małżeństwo, posiadające wspólną pasję.

Kasia i Tomek – małżeństwo, posiadające wspólną pasję.

W dzisiejszym wywiadzie o swoich firmach opowiedzieli nam Kasia i Tomek.  Oboje są architektami, jednak zajmują się różnymi gałęziami tej branży. Kasia specjalizuje się w architekturze wnętrz, natomiast Tomek zajmuje się projektowaniem budynków. Dzięki tej rozmowie, możesz dowiedzieć się wszystkiego o ich pasji, która stała się dla nich także pracą. Opowiadają o tym, dlaczego wybrali taki zawód, i dlaczego zdecydowali się na otwarcie takich firm.  

Kasia i Tomek to małżeństwo, dla którego ruch to ważny aspekt. Ich praca jest w dużej mierze siedząca i zdają sobie sprawę, jakie konsekwencje mogą z tego wyniknąć. Pierwsza do Active Academy trafiła Kasia, dzięki swojej przyjaciółce. Za niedługo ściągnęła Tomka i od tej pory ćwiczą razem.  Mimo napiętego grafiku, ciągłej pracy – oni nie odpuszczają. Zawsze znajdują czas na trening i nigdy nie mają wymówek. Tak jest też teraz. Trenują razem z nami online!

Jeśli szukasz kogoś kreatywnego, kto z klasą, elegancją i odpowiednim stylem zajmie się wnętrzem Twojego mieszkania, czy też biura ,to przeczytaj wywiad z Kasią i Tomkiem. Natomiast jeśli szukasz kogoś, kto zaprojektuje Twój dom, budynek firmy, to także zajrzyj do rozmowy z nimi. W załączniku znajdziesz oferty Kasi i Tomka oraz w liście ABN linki do stron internetowych JF ARCHITEKTURA WNĘTRZ oraz KIEWEL/JANUS ARCHITEKTURA. Dziewczyny z recepcji (790 348 700) dysponują także bezpośrednim kontaktem do właścicieli.

Agnieszka i Piotr Koteja

 

Kasiu i Tomku, dziękujemy, że zgodziliście się z nami porozmawiać i opowiedzieć nam o swojej

działalności.

Kasia i Tomek: To my dziękujemy za zaproszenie. Jest nam niezmiernie miło, że możemy uczestniczyć w Waszej inicjatywie Active Business Network. Czytamy i śledzimy każdą Waszą wiadomość odnośnie tego projektu.

Na wstępie, chciałam zapytać jak to się stało, że zaczęliście u nas ćwiczyć?

K: Sprawa jest bardzo prosta. Pewnego dnia dostałam voucher na konsultację od mojej przyjaciółki, która trenowała z Agnieszką. Zaciekawiło mnie to i postanowiłam spróbować.

T: Ja do Active Academy trafiłem dzięki Kasi. Ona ćwiczyła już kilka miesięcy, kiedy ja postanowiłem rozpocząć swoją przygodę. Do dziś nadrabiam zaległości 🙂

Czy uważacie, że treningi mają wpływ na Wasze samopoczucie?

K: Zdecydowanie! Ruch to endorfiny, a endorfiny to przecież lepsze samopoczucie. Dodatkowo siedząca praca – często po 16-18 godzin przed komputerem – to zdecydowanie niezdrowy tryb życia, wpływający negatywnie na kondycję. Ćwiczenia pozwoliły mi wzmocnić ciało, popracować nad

masą mięśniową i nauczyć się zdrowych nawyków, które pomagają mi przetrwać wielogodzinne maratony przed komputerem. Ponadto zdarzały mi się wielodniowe bóle kręgosłupa od siedzenia przy biurku, które przeradzały się coraz częściej w ból głowy. Nieprzyjemne uczucie doskwierało mi także po krótkich spacerach – bardzo szybko się męczyłam. Już po kilku miesiącach ćwiczeń w Active Academy ból kręgosłupa i głowy ustał, a ja z każdym dniem mam dużo lepszą wytrzymałość i kondycję. Dobre samopoczucie pod względem fizycznym automatycznie wpłynęło pozytywnie na moją psychikę. Czuję się szczęśliwa.

T: Zdecydowanie tak. Nigdy nie zależało mi na rzeźbie czy sile. Treningi były dla mnie po to, bym mógł czuć się lepiej. Moja praca także jest siedząca – tak jak u Kasi. Zależało mi na tym, by polepszyć swoją kondycję i przede wszystkim zadbać odpowiednio o swoje zdrowie i kręgosłup. Każdego dnia widzę poprawę i czuję się dużo lepiej.

JF Architektura Wnętrz oraz Kiewel/Janus Architektura to Wasze firmy. Czy moglibyście opowiedzieć nam o swoich działalnościach i o tym czym zajmujecie się na co dzień?

K: JF Architektura Wnętrz to firma, zajmująca się projektowaniem wnętrz. Główna idea, jaka przyświeca projektom mojej firmy, to edukacja inwestorów i otoczenia w zakresie estetyki, ergonomii, a także ekonomii inwestycji. Wyznajemy zasadę, że dobrze podjęte decyzje projektowe procentują przez lata. Poświęcamy się organizacji pracy, realizując szczegółowe harmonogramy projektów oraz prac wykończeniowych, starając się znaleźć kolejne sposoby na optymalizację procesu projektowego i realizacyjnego. Do tworzenia indywidualnych projektów wnętrz mieszkalnych, biurowych czy użyteczności publicznej inspiracją zawsze staje się człowiek – jego osobowość, marzenia, potrzeby, pasje, przyzwyczajenia i preferencje. Dlatego, gdy tworzymy przestrzenie dla ludzi pamiętamy o tym, że to właśnie te indywidualne aspekty decydują o tym, że ktoś będzie mógł powiedzieć – „to mój dom”, „moje biuro”, „moje ulubione miejsce na ziemi.” Cenimy sobie kontakt z ludźmi, bacznie obserwując osobowości spotykanych osób, ponieważ w pracy projektowej inspiracją staje się każdy dzień, każda informacja, czy poznana osoba. Inspirujące są też nowe materiały, nowoczesne rozwiązania technologiczne i stylistyczne, ale także otaczająca nas natura. Jestem założycielką firmy, prowadzę zespół projektowy, zajmuję się kontaktem z klientami oraz zarządzam procesem projektowym – począwszy od prowadzenia ankiet preferencyjnych z klientami, poprzez tworzenie wytycznych ideowych do projektów, ich prezentacji, ale także nadzorowania procesu realizacji projektu na budowie.

T: Moja firma natomiast zajmuje się projektowaniem architektury. Począwszy od osiedli domów jednorodzinnych, przez budynki wielorodzinne, biurowe czy przemysłowe. Aktualnie realizujemy dla przykładu projekty: budynku biurowego o powierzchni 4700m2 dla Prezydenta Miasta Katowic, Budynki Browaru dla Brokreacja S.A. w Zatorze, czy budynek wielorodzinny – 17 kondygnacji o powierzchni 22 000 m2 w Rzeszowie. Aktualnie mamy 28 aktywnych projektów w różnych skalach. Jestem współwłaścicielem firmy i jestem odpowiedzialny za kontakt z klientem biznesowym – moja praca polega na pozyskiwaniu ciekawych, jak to mawiam żartobliwie, „kalorycznych” zleceń, nadzorowaniem i doskonaleniem wszystkich procesów na tej płaszczyźnie. Ponadto zajmuje się tym, co lubię najbardziej czyli projektowaniem i motywowaniem zespołu do bardziej pomysłowej i energicznej pracy.

Czy zdarza Wam się razem współpracować?

K: JF Architektura Wnętrz skupia się tylko na projektach tego co widzimy „W” budynkach. Jednak, mimo tego, że prowadzimy oddzielne firmy, faktycznie sporo naszych projektów jest wspólnych, ponieważ właściwie nie da się projektować bryły budynku w oderwaniu od aspektu funkcjonalnego jego wnętrz. W takich przypadkach moja praca nad wnętrzami zaczyna się jednocześnie z projektowaniem bryły budynku przez zespół Kiewel/Janus Architektura. Czasem nawet okazuje się, że to bardziej architekci „obudowują” zaprojektowane wnętrza „skorupą” budynku, niż to my projektujemy wnętrza w ich bryle 😉 Wspólne projekty to najczęściej inwestycje prywatne – czyli domy jednorodzinne i rezydencje. Jednak ze względu na to, że Kiewej/Janus Architektura projektuje bardzo dużo budynków wielorodzinnych, a także osiedli domów jednorodzinnych, w zabudowie bliźniaczej lub szeregowej, także w tych projektach często mamy swój udział. Deweloperzy, budujący takie budynki z mieszkaniami na sprzedaż, często potrzebują atrakcyjnych wizualizacji na swoje strony internetowe lub do broszur informacyjnych. Do takich zleceń opracowujemy spójny projekt wizerunkowy, który jest swego rodzaju reklamą dla inwestycji – przygotowujemy serię wizualizacji przykładowo zaprojektowanego mieszkania, ale także rzuty 3D, czyli rozwinięcie rysunku technicznego do formy bardziej realistycznej – z meblami i kolorami.

T: Zgadzam się z Kasią. Zdarza nam się, że współpracujemy, choć nie jest to regułą. Oczywiście często rekomendujemy nawzajem swoje usługi, jednak tak naprawdę do naszej współpracy dochodzi wtedy, gdy klient wymaga tego typu kompleksowej obsługi. Czyli zaprojektowania całego budynku, razem z wnętrzami.

Jak to się stało, że wybraliście taki zawód? Skąd pomysł na takie właśnie firmy?

K: Oboje jesteśmy z rocznika, który jako pierwszy objęty został lata temu reformą edukacji, i jako pierwszy rocznik chodziliśmy do gimnazjum. Pamiętam, że w 6. klasie nauczycielka rozdała nam kolorowe broszury informacyjne o „nowej szkole”. W broszurze było wiele ciekawych zadań, pytań i quizów. Jednym z zadań było narysowanie swojej wizytówki – kim będziesz w przyszłości. Narysowałam wtedy pokój dzienny mojego rodzinnego domu i podpisałam „Kasia Fic – architekt wnętrz”. I tak zostało do dziś…☺Od najmłodszych lat uwielbiałam rysować i robić przeróżne rzeczy związane z techniką i plastyką. Grałam także na wielu instrumentach i próbowałam swoich sił w szkole muzycznej, ale to nie było to. Sztuki plastyczne były mi zdecydowanie bliższe. Zatem już w gimnazjum przyświecał mi jeden cel i już wtedy zaczęłam się przygotowywać do jego realizacji. Całe gimnazjum uczyłam się rysunku i malarstwa, aby móc przystąpić do egzaminu wstępnego do Krakowskiego Liceum Plastycznego, a z kolei całe liceum plastyczne przygotowywałam się do wieloetapowego egzaminu na Akademię Sztuk Pięknych na Wydział Architektury Wnętrz. Nigdy nie miałam innego pomysłu na życie. Kiedy dostałam się do Liceum Plastycznego z pierwszą lokatą, moja mama przyznała mi się, że po kryjomu złożyła moje drugie podanie do Liceum Ogólnokształcącego, bo bała się, co będzie gdyby tu mi się nie powiodło. Wygląda na to, że jeśli masz marzenie, kochasz to, co robisz i poświęcasz się temu krok po kroku, osiągając po drodze cele zbliżające cię to realizacji planów, to wszystko jest możliwe i osiągniesz każdy cel! Na 4. roku studiów założyłam z koleżanką z roku pierwszą firmę związaną z projektowaniem wnętrz. Cały nasz biznes był bardzo intuicyjny, ale chciałyśmy działać, robić praktyczne rzeczy i projektować. Szybko okazało się, że nasz cel zrobienia kilku projektów zanim skończymy studia wymknął się spod kontroli i na 5. roku, kiedy dla większości studentów najważniejszą rzeczą była obrona dyplomu magisterskiego, my musiałyśmy się podzielić terminami obron – na pierwszy termin czerwcowy i drugi – październikowy, bo miałyśmy tylu klientów, dla których projektowałyśmy wnętrza, że nie byłyśmy w stanie obydwie naraz zająć się w 100% nauką do obrony. Zawsze chciałam pracować w swojej własnej firmie, która zbudowana jest od podstaw przeze mnie. I tak właśnie powstało JF Architektura Wnętrz.

T: U mnie sytuacja wyglądała dość podobnie. Ja jednak swoją przygodę z projektowaniem rozpocząłem już w gimnazjum. Uczęszczałem bowiem do gimnazjum plastycznego, a później kontynuowałem naukę w liceum plastycznym. Przez wszystkie te lata wiedziałem, że cel jest jeden. Wiedziałem, że chcę realizować się w projektowaniu. Jedynym „problemem”, z którym przyszło mi się zmierzyć w tej kwestii, było to, że nie wiedziałem co wybrać. Czy architektura czy projektowanie form użytkowych. Nie wiedziałem i nie byłem pewny do samego końca, bo moje umiejętności były gdzieś w połowie między tymi dwoma branżami. Długo myślałem i zastanawiałem się. Ale w końcu doszedłem do wniosku, że zdecydowanie wolę być artystą wśród inżynierów niż inżynierem wśród artystów. I tak zostało. Ukończyłem studia na kierunku Architektura Krajobrazu oraz na kierunku Architektura i Urbanistyka Politechniki Krakowskiej. Jeśli chodzi o firmę, to powiedziałem sobie kiedyś, że nigdy nie będę u nikogo pracował. Już na studiach zaczęliśmy ze znajomymi projektować w większej grupie i startowaliśmy razem w konkursach. Po jednym z sukcesów nasza grupa się rozpadła i wtedy zaczęliśmy z kolegą budować razem firmę. I tak powstało Kiewel/Janus Architektura.

Na co zwracacie szczególną uwagę – Wy jako właściciele – przy pracy z klientem?

K: Ja staram się zerwać z wizerunkiem architekta wnętrz jako szalonego wizjonera, który narzuca swoje artystyczne wizje, oraz z przekonaniem, że projektowanie wnętrz to luksusowa usługa tylko dla bogaczy. Każdy z nas korzysta ze specjalistów w różnych dziedzinach, bo wiemy, że specjaliści pomogą nam przejść przez procesy, które dla nas są obce, a dla specjalisty są codziennością. Ja staram się udowodnić moim klientom, że marnowanie urlopu na to, by samemu kłaść płytki, które w rezultacie i tak nie będą dobrze położone – nie ma sensu. Po to jesteśmy my – żeby w Tym pomóc. Dlatego zależy mi, by klient to zrozumiał. Przez lata doskonaliliśmy proces realizacji projektu, co poskutkowało stworzeniem bardzo prostej i spójnej formy przekazu dokumentacji technicznej dla wykonawcy oraz Inwestora. To swego rodzaju ”manual” do realizacji remontu czy wykończenia wnętrz. Trochę jak instrukcja składania mebla z IKEA. Pracujemy już nie tylko „czarno na białym”, ale „KOLOROWO na białym”, aby wykluczyć możliwość pomyłek na budowie, pomagamy ekipom wykonawczym wycenić rzetelnie ich prace, a to wszystko po to, aby klient zanim przystąpi do zakupów materiałów czy prac remontowych, znał całkowity koszt realizacji – co do grosza. Tylko wtedy projekt ma szansę na powodzenie – kiedy panujemy nad jego budżetem i szanujemy plany oraz potrzeby naszych klientów.

T: Ja w swoich klientach cenię przede wszystkim szczerość. To, kiedy ktoś mi mówi wprost czego ode mnie oczekuje. To jest klucz do udanej współpracy. Oczekuję też od klienta dokładności, staranności i prostoty. Czasem ważna jest też kreatywność. Ja nie siedzę w głowie moich klientów, nie wiem czego oni oczekują – sami muszą mi to przekazać. Swoje wizje, pomysły. Muszą być w tym dokładni i skrupulatni, bym i ja potrafił odwzorować to, czego się ode mnie wymaga.

Czy prowadzenie takiej działalności jest dla Was czasochłonne?

K: Ktoś, kiedyś powiedział, że jeśli Twoja praca to wynik Twojej pasji, to znaczy, że nie przepracujesz w życiu ani jednego dnia. Owszem – cudownie jest robić to, co się kocha, i jeszcze dzięki temu żyć i zarabiać. Jednak przez wiele lat nie potrafiliśmy znaleźć jasnej granicy tego, co jeszcze jest pracą, a co życiem prywatnym… bo przecież to nasza pasja – tym żyjemy. Prowadzenie biznesu – w każdej dziedzinie to bardzo trudna rzecz. Jako 12 – latka marzyłam, że będę projektować ludziom domy, ale nie miałam pojęcia, że będę musiała być na pewnym etapie księgową, kadrową, managerem i kierownikiem budowy w jednym. Po latach wytaczania tych granic i celów udało nam się podzielić naszą pracę i dom w rozsądnych proporcjach. Także jako pracodawcy staramy się, aby każdy ten podział miał wyraźnie zaznaczony – nie ma u nas w biurze pracy po godzinach, nie ma napiętych terminów i działania w pośpiechu, staramy się być elastyczni w tym względzie i pilnować momentu, w którym jeśli będzie potrzeba, zwiększyć zespół, a nie ilość godzin pracy – naszej i naszych projektantów. T: Nie. Poświęcam pracy dwie, może trzy godziny dziennie… Uwierzyliście? Chciałbym, żeby taka była prawda, ale… to żart, niestety smutny. Każdy, kto prowadzi firmę samodzielnie, wie z czym to się wiąże. Trzeba być czasami księgowym, marketingowcem, architektem, a nawet i psychologiem…Tak, jak mówiła Kasia. Często zatraca się pewne granice. Przynosi się pracę do domu, zostaje się w niej dłużej. Jednak już kilka lat temu nauczyliśmy się dbać o siebie i naszych pracowników. Pracujemy w godzinach 9-17 od poniedziałku do piątku. I koniec. Nie ma nas później. Nie spotykamy się z klientami w soboty, nie umawiamy spotkań po 17. W naszej branży wydawałoby się, że takie godziny pracy nie są standardem, że powinniśmy pracować cały czas. My i nasi pracownicy nie jesteśmy robotami. Dlatego zdecydowaliśmy się na postawienie tych granic otwarcie i cieszymy się, że nasi klienci umieją się do tego dostosować i to szanują. Dzięki temu wszyscy są zadowoleni… No, a my mamy czas na treningi!☺

Jak wygląda u Was w firmie codzienność? Jak Wasza praca wygląda „od zaplecza”?

K: Dni często zaczynam od wizyt na budowach. Przestałam się przejmować, że się tam ubrudzę – na budowach jestem często w szpilkach i sukienkach, co zawsze bardzo bawi budowlańców.☺Oprócz tego, że jestem poniekąd „budowlańcem”, jestem też kobietą i chcę cały dzień wyglądać elegancko. Choć mój zawód powinien skupiać się na projektowaniu i tworzeniu, to nie oszukujmy się – aby kontrolować to, co dzieje się na budowach muszę być hydraulikiem, elektrykiem, konstruktorem, specjalistą od układania płytek, stolarzem, ślusarzem itd. Bez tej wiedzy nawet najpiękniejsze wizualizacje nie miałyby szans zaistnieć w realnym świecie. Po drodze do biura wykonuje milion telefonów. Później mamy spotkanie z zespołem – podsumowanie aktualnych projektów, omówienie zbliżających się nowych zadań. Później mam spotkania z klientami. Omówienie koncepcji projektu z klientem to dla mnie zawsze lekki stres – autentycznie – zawsze mam tremę – jak przed egzaminem. Mimo tego, że przeprowadzamy bardzo szczegółową ankietę preferencji przez przystąpieniem do projektowania, że projekt składa się z wielu etapów, to zawsze towarzyszy mi lekka niepewność, czy to, co stworzyliśmy będzie na pewno dobrze odzwierciedlać charakter i upodobania klienta. W końcu w kontekście wnętrz mieszkalnych tworzymy część czyjegoś życia – tworzymy jego przestrzeń, w której musi się czuć sobą. Cieszy mnie to, że właściwie nie zdarzyła się sytuacja, żebym po prezentacji projektu usłyszała inną reakcję niż – „WOW – jest super”. Projektowanie wnętrz to często długofalowy proces – czasem sięgający nawet 2 lat. Jednocześnie realizujemy ok 30-40 projektów na różnych etapach. Ta liczba jest od lat stała. W ubiegłym roku zaprojektowaliśmy ok. 85 lokali – mieszkalnych, biurowych lub usługowych.

T: Jako że nasza pracownia realizuje głównie większe projekty, są to procesy długofalowe. Potrafią one nawet trwać ok. 3-4 lat. Kiedy pracujemy nad jakimś gigantycznym projektem, to potrafi w to być zaangażowane nawet kilkadziesiąt osób. W tym nasz zespół, który złożony jest z 12. osób. W tym momencie, jak już mówiłem na początku, pracujemy jednocześnie nad 28 projektami na różną skalę. Jesteśmy w to wszyscy jednakowo zaangażowani i oddajemy się pracy. Jednak nawet przy tak dużej, jak na skalę biura, ilości projektów nie pracujemy po godzinach. Dobrze zorganizowany czas pracy pozwala nam na uszanowanie swoich potrzeb i potrzeb naszych pracowników.

Jak radzicie sobie w obecnej, trudnej dla wszystkich, sytuacji?

K: Na szczęście nie musieliśmy wprowadzać drastycznych zmian i cięć w naszym biznesie. Od lutego nasze firmy mają nowa siedzibę – nowe, większe biuro, które urządzaliśmy od początku roku. Było nam przykro, że ledwo po miesiącu trzeba było wszystko przeorganizować i przenieść pracę na zdalną. Jednak cieszymy się, że mamy taką możliwość, że nasza praca jest właściwie w większości tam, gdzie są nasze komputery. Nasi projektanci również dostali cały potrzebny sprzęt do swoich domów i od wprowadzenia kwarantanny widzimy się tylko online i projektujemy z domów. Okazało się nawet, że dzięki współczesnym technologiom problemem nie jest nawet prowadzenie nadzorów na budowie i łączymy się z wykonawcami, ustalamy wszelkie tematy techniczne. Realizujemy projekty, które mieliśmy już zakontraktowane przed pandemią, i to na pewno jest dla nas zabezpieczenie, że mamy wciąż finansowy plan. Faktem jednak jest to, że liczba nowych zleceń trochę spadła, bo wiele osób obawia się zapewne o swoje finanse. Jednak jeśli ktoś planuje remont mieszkania, biura lub wykończenie wnętrz nowych budynków, zapewniam, że skorzystanie z usług projektowania wnętrz w aktualnej sytuacji może być tylko i wyłącznie korzyścią. Kiedy Wy będziecie mogli w spokoju skupić się na swojej pracy, my zajmiemy się stworzeniem dla Was projektu, harmonogramu prac, kosztorysu realizacji, koordynacją zamówień i kontrolą zgodności wykonywanych prac z projektem. Dzięki naszym wypracowanym kontaktom z wieloma sklepami i dostawcami materiałów, dużą część elementów wyposażenia Waszych wnętrz będziecie mogli zakupić z rabatami nawet do 30%. W kontekście całej inwestycji, jaką jest remont czy urządzenie wnętrz, suma rabatów często przekracza koszt samego projektu wnętrz.

T: Z racji obsługi sektora długoterminowych inwestycji budowlanych na razie nie widzimy znacznego spowolnienia. Pewnie ono się pojawi, jednak mam nadzieję, że jak najpóźniej. Jako pracownia – od 13 marca przeszliśmy w 99% na pracę zdalną. Rozwiązanie to sprawdza się bardzo dobrze. Efektywność pracy jest dużo wyższa. Choć szkoda mi jest, gdy czasem odwiedzam naszą, aktualnie pustą, pracownię. W ramach nowych pomysłów na biznes – siłą rzeczy mamy też przygotowane strategie na cięższe czasy – zapoczątkowaliśmy pewne rozwiązanie. Dla firm, bądź osób które rozpoczynają już budowę inwestycji, projektowanych przez innych projektantów, oferujemy darmowe optymalizacje kosztów. Jest to rozwiązanie „win win”, tzn. wygrywamy my, nasz nowy klient i wykonawca. Rozwiązanie polega na tym, iż firma lub osoba, planująca rozpoczęcie inwestycji, udostępnia nam projekt przygotowany przez inną pracownię. My wykonujemy darmowy audyt. Po czym podejmujemy się optymalizacji kosztów. Optymalizacje skupiają się na kilku polach: prawno – budowlanym (ostatnio wprowadziliśmy zmianę układu stref pożarowych w garażu podziemnym, dzięki czemu inwestor zaoszczędził 2,3mln zł), architektonicznym, konstrukcyjnym, czy w końcu poprzez dopisanie klienta do naszego portfela zakupowego u dostawców. Naszym wynagrodzeniem w całym procesie jest procentowy udział w zaoszczędzonej kwocie. Taka usługa jest możliwa dzięki wiedzy, doświadczeniu, kontaktom, ale także dzięki najnowocześniejszym technologiom projektowym, którymi dysponujemy w naszej pracowni.

Kasiu, Tomku, dziękuję za tak miłą i szczerą rozmowę. Mam nadzieję, że już niedługo w pełni

będziecie mogli cieszyć się nową lokalizacją Waszych firm.

My również dziękujemy i już nie możemy doczekać się powrotu na salę treningową!

 

Rozmawiała: Natalia Biela